Dużo czasu minęło zanim zrozumiałam, że jak nie ja to kto? Kto zadba o dobrą i bezpieczną przyszłość mojego jedynego, ukochanego i dorosłego już niepełnosprawnego syna Adriana? Kto zadba o niego, kiedy mnie zabraknie? Bo, jak w piosence Anny Jantar, „nic nie może przecież wiecznie trwać...", nawet moje życie, życie jedynej osoby, która obecnie sprawuje opiekę nad Adrianem i dla której jego los jest ogromnie ważny.
Przez lata w mojej głowie kłębiły się niepokojące myśli, że kiedyś ten „parasol ochronny", który rozłożyłam nad moim synem, pewnego dnia się złoży. Jak potoczą się wówczas jego losy? I niby nie powinno mnie to obchodzić (bo wtedy będzie mi podobno już wszystko jedno), mimo to OBCHODZI, zwłaszcza teraz. Chciałabym kiedyś mieć pewność, że mój Syn będzie miał zapewnioną dobrą opiekę, gdy już mnie przy Nim nie będzie. Chciałabym mieć wewnętrzne poczucie, że należycie go zaopiekowałam i przygotowałam do życia beze mnie, że będzie szczęśliwym człowiekiem.
Dlatego obecnie w moim życiu NAJWAŻNIEJSZYM PRIORYTETEM jest zapewnienie MOJEMU SYNOWI, dorosłej osobie ze spektrum autyzmu, opieki w godnych warunkach, gdy mnie już zabraknie.
Narodziła się więc w mojej głowie myśl, aby stworzyć drugi Dom dla Adriana, miejsce, w którym wśród innych dorosłych osób ze spektrum autyzmu, kolegów w podobnym wieku, przyjaciół, będzie mógł wieść bezpieczne, radosne i godne życie pod okiem fachowej opieki terapeutów i opiekunów.
W 2019 r. Adrian skończył 23 lata i posiadając orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym na stałe, nie jest w stanie samodzielnie egzystować w społeczeństwie. Wymaga wsparcia i ciągłej opieki. System prawny i socjalny w Polsce obejmuje opieką osoby uczące się tylko do 24 roku życia. Później zaś dla takich osób jak Adrian pozostaje „wielka czarna otchłań". Niezaopiekowani niepełnosprawni dorośli, często są skazani na przebywanie w czterech ścianach w towarzystwie starzejących się rodziców, a następnie - po ich odejściu - w państwowych Domach Pomocy Społecznej.
Dlatego zróbmy wszystko, aby wyrwać z wegetacji dorosłe osoby z autyzmem. Pomóżmy im, dając szansę na doświadczanie swojego „dorosłego życia” na miarę własnych możliwości pod opieką terapeutów i opiekunów, w miejscu przyjaznym dla siebie, gdzie będą żyli godnie i szczęśliwie, tworząc dla siebie nawzajem „drugą rodzinę”!
Żeby do tego dobrze się przygotować, warto stworzyć najpierw miejsce treningowe, wspomagane przez wykwalifikowaną kadrę, w którym Adrian i jego koledzy mieliby czas na zbudowanie więzi ze sobą, a nawet nawiązanie przyjaźni. We wspólnym DOMU uczyliby się jak żyć razem, w grupie. Mieliby swoje pokoje, obowiązki, wspólne warsztaty terapeutyczne. Trening umiejętności społecznych byłby priorytetem, a prace w ogrodzie sensorycznym byłyby dla nich ciekawym doświadczeniem.
Kiedyś, kiedy Adrian był jeszcze małym chłopcem, naprawdę wierzyłam w to, że wszystko co dla niego robię, pomoże mu kiedyś wyzdrowieć. Teraz już wiem, że tak się niestety nie stanie. Chociaż nadal wierzę w cuda, dzisiaj mogę liczyć tylko na siebie oraz głęboko wierzyć, że na mojej i Adriana drodze staną dobrzy ludzie.
Ja poznałam takich ludzi ... takie kobiety: Angelę i Ulę, które zaoferowały nam swoją pomoc. Obie są idealistkami, wierzą w dobroć drugiego człowieka, mają wizję oraz plan jak stworzyć to szczególne Miejsce, czyli drugi DOM.
Stworzyłyśmy wspólnie Fundację „Radośni”, aby pokazać innym, że możliwe jest to, by i osoby z autyzmem oraz ich rodziny mogły żyć pełnią życia, ze spokojem patrząc w przyszłość. Chcemy skierować światło na tych, którzy są tuż obok i mają takie samo prawo jak i my zdrowi do poczucia szczęścia! Nie bójmy się autystów, poznawajmy ich, poznawajmy i otwórzmy się na nich. Nie zapominajmy, że każdy z nas może czerpać korzyści z przenikania się światów. A żeby nasze życie stało się bardziej wartościowe, warto wziąć udział w tej Integracji.
Zapraszam Państwa serdecznie do wspólnego działania!
Razem będzie łatwiej odczarować Autyzm!
Agnieszka, mama Adriana